Zapiski znalezione w bakiście SY Beluga V

Rejs rozpoczęliśmy w malowniczej Lizbonie, gdzie zacumowaliśmy w marinie Alcantara, położonej u stóp wzgórz miasta. Wypływając, mieliśmy okazję podziwiać dwa ikoniczne mosty – majestatyczny 25 de Abril, który swoją konstrukcją przypomina słynny Golden Gate, oraz nowoczesny Vasco da Gama, najdłuższy most w Europie. Przepłynęliśmy obok imponującego oceanarium, jednego z największych w Europie, i skierowaliśmy wzrok na malowniczą panoramę Alfamy – najstarszej dzielnicy Lizbony, z jej wąskimi, krętymi uliczkami i bielonymi domami.
Złapaliśmy wiatr w żagle i obraliśmy kurs na Cascais, eleganckie nadmorskie miasteczko, które niegdyś było ulubioną letnią rezydencją portugalskiej rodziny królewskiej. Po dotarciu na miejsce, rzuciliśmy kotwicę w osłoniętej zatoce, gdzie spokojne wody zapraszały do odpoczynku. Pontonem dostaliśmy się na ląd i udaliśmy się na kolację do lokalnej pizzerii, gdzie mogliśmy delektować się smakiem prostych, ale doskonałych dań.
Noc minęła nam spokojnie na kotwicy, a o świcie, z pierwszymi promieniami słońca, ruszyliśmy w stronę Sesimbry. To urocze miasteczko rybackie, położone na skraju parku narodowego Arrábida, przywitało nas przepięknymi klifami i lazurową wodą. W trakcie rejsu delfiny towarzyszyły nam, skacząc radośnie przy burcie. Wieczorem w Sesimbrze, załoga udała się na kolację do restauracji specjalizującej się w owocach morza, gdzie rozkoszowaliśmy się świeżymi rybami i muszlami, wyłowionymi prosto z Atlantyku. Chociaż próbowaliśmy lokalnych specjałów, nikt nie zdecydował się na spróbowanie głowy ryby, tradycyjnego dania z tej części Portugalii. Noc przyniosła niespodziankę – trzęsienie ziemi, które na chwilę przerwało nasz spokój, dodając emocji do naszego żeglarskiego doświadczenia.
Rankiem, po pełnym wrażeń dniu, skierowaliśmy się do Sines, malowniczo położonego na skalistym wybrzeżu miasteczka, będącego miejscem narodzin słynnego odkrywcy Vasco da Gamy. Dolfiny nie odstępowały nas na krok, dodając żegludze magicznego klimatu. Gdy dotarliśmy do Lagos, jednego z najpiękniejszych miast Algarve, cumowaliśmy późno w nocy przy pontonie recepcyjnym, korzystając z chwili odpoczynku przed kolejnym dniem.
Następnie, spokojnie popłynęliśmy do Portimão, słynącego z długich, piaszczystych plaż i potężnych klifów. Rzuciliśmy kotwicę i załoga udała się na ląd, by odkrywać uroki miasta. Ja zostałem na wachcie kotwicznej, co wynagrodzono mi pyszną kałamarnicą z ziemniakami, przywiezioną prosto z lokalnej restauracji.
Kolejnego ranka podnieśliśmy kotwicę i na chwilę zatrzymaliśmy się w spokojnej zatoczce, aby zanurzyć się w krystalicznie czystej wodzie Algarve. Popołudniem obraliśmy kurs na Vilamourę, luksusowy kurort z elegancką mariną. Łącznie pokonaliśmy ponad 150 mil morskich, zdobywając cenne doświadczenia żeglarskie i odkrywając uroki portugalskiego wybrzeża, które na długo pozostaną w naszej pamięci.